O mnie

O mnie2023-07-18T20:19:50+02:00

Rodzinna tradycja

Dziękuję mojej Mamie za inspirację, wsparcie i surowe oceny, a moim przyjaciółkom za zaufanie i cierpliwość. Bez Was nie byłoby Basant Care.

Wymyślanie i kręcenie kremów do ciała i twarzy to nasza rodzinna tradycja. Historia kremów Basant Care zaczęła się pisać już w moim dzieciństwie, gdy moja Mama tworzyła wiele różnych kremów a ja podpatrywałam jak to robi.

Zapraszam do lektury dość obszernego, za co przepraszam, opowiadania o tym, jak to się zaczęło kręcić…

Kamilla

Już jako dziecko przyglądałam się mojej Mamie, która była farmaceutką i pracowała wówczas w aptece, gdy mieszała dla siebie różne mazidła w starym białym moździerzu. Siadała wieczorami przy stole, rozkładała składniki i pracowicie ucierała swoje własne kremy.

Nie pamiętam tego dokładnie, ale w tamtym okresie, a były to późne lata 70-te ubiegłego stulecia, w drogeriach był przede wszystkim krem Nivea i coś jeszcze, a dla panów Woda Brzozowa, więc oferta kosmetyków była wówczas nadzwyczaj nieśmiała.

Po każdej próbie użycia przez moją Mamę sklepowego „kosmetyku”, słyszałam komentarze w rodzaju „sama lanolina!”, „ależ to się ciągnie…”, po czym słychać było już tylko charakterystyczne odgłosy stukania i ucierania w moździerzu.

Jej własne kremy były puszyste i delikatne, oraz świetnie wnikały i pracowały. Za ich jakością i skutecznością działania tęskniłam zawsze. Nawet wtedy, kiedy 20 lat później półki w drogeriach roziskrzyły się tysiącami kolorowych opakowań.

Nie zapomniałam o nich nawet na początku lat 90-ych, kiedy jak chyba wszyscy wtedy, zostałam oczarowana zachodnimi, przepięknymi opakowaniami. Niestety, i tego żałuję, ich magia okazała się silniejsza.

Po ok. 10-letnim okresie euforii i zachwytu zagranicznymi kosmetykami, coś zaczęło się zmieniać. Początkowo w ogóle nie zwracałam na to uwagi, ale moja Mama wciąż narzekała, że te cudowne zachodnie kremy słabo się wchłaniają, źle rozprowadzają, albo dziwnie rolują na twarzy. W dodatku pojawiły się uczulenia, łzawienie oczu… Przez jakiś czas traktowałam jej uwagi jak „pretensje zazdrosnej starszej pani”, ale po pewnym czasie i do mnie zaczęło docierać, że coś jednak jest na rzeczy.

Z początku myślałam, że to kwestia tego, że kupuję zbyt tanie kosmetyki, i że jeśli kupię droższe marki, to na pewno będzie lepiej. Po paru próbach i wydaniu fortuny na kilka eliksirów z najwyższej półki, okazało się, że trądzik i przebarwienia jak były tak są, że kremy, które miały ujędrniać, pozostawiały na twarzy tłusty i ciągnący się film, a te, które miały się świetnie wchłaniać, pozostawiały buzię suchą i szarą. Jeszcze inne, które miały nawilżać, działały tylko przez chwilę, po czym jeszcze mocniej uwidaczniały na powierzchni skóry pierwsze zmarszczki.

Temat nieskutecznych kremów, uczulających kosmetyków i łzawiących oczu, zaczął pojawiać się coraz częściej podczas „babskich” spotkań. Na pielęgnację poświęcałyśmy coraz więcej czasu i wydawałyśmy coraz więcej pieniędzy, a efekty były czasem gorsze niż gdyby niczego nie robić. Gdzie tkwiła przyczyna?

Przełomem okazało się przestudiowanie składu na opakowaniu pewnego kremu, którego słoiczek o pojemności 15ml kosztował dobrze ponad 200 zł (!). Mój „drogocenny” kosmetyk składał się głównie z wody, parafiny stałej i ciekłej, wazeliny, silikonu, konserwantów, oraz dodatków zapachowych i koloryzujących. Dopiero na końcu tej listy znalazły się ŚLADOWE ilości kilku naturalnych składników. To było szokujące odkrycie.

Od tej chwili zakup jakiegokolwiek kosmetyku rozpoczynałam od wnikliwego przeczytania jego składu. Szybko wróciłam do tańszych kremów, bo ich skład często wydawał mi się bardziej korzystny niż w tych dużo droższych. Niemniej, moje lusterko wciąż mi pokazywało, że do ideału wciąż było daleko ☹

Wtedy przypomniał mi się biały moździerz mojej Mamy i jej wieczorny rytuał ucierania. Zaczęłam szukać i czytać, podpytywałam Mamę na różne sposoby. Na koniec kupiłam trochę składników i postawiłam na stole nowo zakupiony moździerz…

Recenzentkami moich pierwszych wyrobów zostały moje najbliższe koleżanki, oraz, jakże by inaczej – moja Mama!

Początkowo to ja je prosiłam o wypróbowanie tego co ukręciłam. Dość szybko jednak same zaczęły mnie prosić powtórzenie niektórych kompozycji oraz o stworzenie jakichś innych ciekawych próbek do potestowania. Mówiły, że uczulenia, pokrzywki i łzawienia oczu, minęły „jak ręką odjął”, i że po kilku tygodniach pielęgnacji ich cera zaczynała „żyć”.

Widziałam to samo na swojej twarzy, ale szczere reakcje moich znajomych, oraz przede wszystkim najbardziej surowej recenzentki, czyli mojej Mamy, zaczęły utwierdzać mnie w przekonaniu, że coraz lepiej idzie mi dobieranie składu kremów w taki sposób, aby optymalnie reagowały na specyficzne potrzeby skóry danej osoby.

Minęło już kilka lat odkąd ukręciłam pierwsze kremy na bazie moich autorskich receptur. Przez cały ten czas uczyłam się i zdobywałam nowe doświadczenia, za które jestem bardzo wdzięczna osobom, które mi zaufały i mi pomogły.

Szczególną satysfakcję oraz motywację do ciągłego samodoskonalenia się daje mi również stale powiększające się grono osób, które dotarły do mnie z polecenia i postanowiły zostać ze mną i moim kremami na dłużej 😊

Na pewno pozostanę wierna zasadzie, że moje wyroby będą tworzone na bazie naturalnych składników, które będą użyte w takich ilościach i takich proporcjach, by były rzeczywiście skuteczne.

ATUTY MOICH KREMÓW

Główne atuty moich kremów można streścić w tych pojęciach:
PRECYZJA, NATURA, SIŁA

Precyzja
Precyzja
Oferuję możliwość tworzenia unikalnych receptur i kremów, które będą optymalnie dopasowane do indywidualnych potrzeb skóry danej osoby.
Natura
Natura
Od 85% do 100% składu wszystkich moich kremów to składniki pochodzenia naturalnego, nieuczulające i nietestowane na zwierzętach.
Siła
Siła
W kremach Basant Care znajdują się prawie wyłącznie czynne substancje pracujące, które działając w odpowiednio dobranym zespole, mają potężną moc.

NOWE  WPISY

wrzesień 2023

lipiec 2023

“Nature gives you the face you have at twenty; it is up to you to merit the face you have at fifty”

COCO CHANEL
0

Gotowe kompozycje

Moje portfolio obejmuje obecnie 24 gotowych kremów i płynów.

Przejdź do góry